Zauważyłam, że dość często śnią mi się domy. Domy różnego rodzaju, w których jestem i przebywam, ale w których raczej nie mieszkam. Może to reakcja na to, że mnie samej marzy się własny, idealny dom, którego nigdy nie miałam. Dlatego moja podświadomość pokazuje mi jego różne warianty, jakby w sennym katalogu ofert mieszkaniowych :)
Na przykład wczoraj śnił mi się dom, a właściwie willa, należąca do jakiegoś starszego małżeństwa zamożnych ludzi. Wnętrze było dość mroczne, zakurzone w stylu barokowym kapiącym złotem, pięknymi ozdobami ram i antyków, kutych balustrad, ciężkich zasłon i draperii. Wnętrze wypełniało ciepłe światło świec, wielkich kryształowych żyrandoli i kinkietów na ścianach.
Chodziłam po domu i chyba czekałam na tych dwoje starszych ludzi. Widziałam ich zdjęcia w pięknych ozdobnych i złotych ramkach stojące gdzieś na ciężkiej, drewnianej komodzie. Weszłam do kuchni, nie wiem czego tam szukałam. Był tam stary piec i płyta grzewcza na drewno (jak kiedyś u mojej babci), na ścianach ceramiczne kafelki bodajże z jakimś znakiem bądź rysunkiem (może herbem), wszędzie dookoła były miedziane garnki i wiklinowe kosze. Potem znalazłam się jakby na ogromnej klatce schodowej albo dziedzińcu wewnątrz domu (zamkniętym od góry dachem) otoczonym dookoła zdobionymi balkonami i kolumnami. Przez środek każdej kondygnacji balkonu przechodziła kładka na drugą stronę. Podłoga na balkonach była przykryta jasnoniebieskim satynowym materiałem, po którym, nie wiedzieć czemu, zaczęłam się czołgać, marszcząc i falując w ten sposób materiał. Oderwał mnie od tego dziadek, na którego czekałam. Wszedł do domu drzwiami od kuchni, w której wcześniej byłam. Słyszałam jak wchodzi, a widziałam to oczyma wyobraźni.. i wtedy się obudziłam.
.............................
A propos tego snu przypomniałam sobie też inne sny związane z domami, które kiedyś mi się śniły.
Śnił mi się dom mojej cioci, do której kiedyś jako dziecko lubiłam jeździć, bo zawsze tam były koty, których u mnie w domu nie było. To był stary poniemiecki domek, który w moim śnie wyglądał zupełnie inaczej. I chociaż dół domu i ogród wyglądały podobnie to jednak góra, albo raczej poddasze i strych wyglądały zupełnie inaczej (zazwyczaj tam właśnie spałam w małym pokoiku mojej cioci na poddaszu). To było jakby moje tajemne pomieszczenie. I choć wchodziło się do góry po schodach to żeby tam trafić trzeba było wejść jeszcze wyżej po wąskich, klaustrofobicznych i stromych schodkach. Tam było kilka małych łóżek i małe okienko, przez które wdzierało się jasne światło dnia. Podłoga ciemna, drewniana i ściany jak to na poddaszu, pochyłe i chyba kilka kolorowych bibelotów. Wiem, że lubiłam to miejsce, bo czułam się tam bezpiecznie, ciepło i przytulnie. To była wersja pewnej dziecięcej kryjówki, do której mogło wgramolić się tylko małe dziecko lub gromada małych krasnoludków :) Nie pamiętam już reszty szczegółów. Możliwe, że przyniosłam tam ze sobą małego, białego kotka – coś mi tak świta.
Pamiętam też inny dom. Jakby zupełnie z innej bajki niż te dwa poprzednie opisane w tym poście. To był dom nowoczesny, jasny i przestronny. Biały wewnątrz i na zewnątrz, czysty i schludny. Patrzyłam na niego jakby z daleka i trochę z góry. Wyróżniał się z pośród wszystkich innych domów, które stały obok niego. Ze względu na to, iż była to noc, z wielkich okien i przeszkleń w dachu wyzierało ciepłe światło (to chyba było właśnie to ciepło domowego ogniska, o którym chyba każdy z nas marzy).
Nagle znalazłam się wewnątrz tego domu. Miał białe, czyste ściany, na których nic nie było, ani jednego obrazu. Może obrazy miały tworzyć wielkie przeszklenia i widok za nimi. Wtedy było ciemno i za oknem nie było nic widać. Za to wewnątrz było jasno i bezpiecznie. Stałam na schodach bez balustrady z widokiem na ogromny i przestronny salon, w którym szklenia sięgały do samego dachu. Na środku pomieszczenia na białych kanapach siedziała jakaś rodzina. Uśmiechali się do mnie szczerym uśmiechem i dobrocią w oczach. (Obraz dziwny i trochę przerażający, ale wydaje mi się, że wtedy nie czułam przed nimi, żadnych obaw). Potem już się raczej obudziłam, bo nie pamiętam niczego więcej związanego z tym właśnie domem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz