Opowieści senne - Blog na pograniczu snu i jawy

...

czwartek, 10 czerwca 2010

koszMAR - 09.06.2010

Podczas mojego pobytu w Hiszpanii, a właściwie w ostatnią noc, kiedy to rano trzeba było wcześnie wstać na samolot, miałam sen, a właściwie koszmar… nie byle jaki. Mój lęk pokazał w nim swoją twarz.
Byłam małą dziewczynką, może dziesięcioletnią. Moja mama oglądała jakiś program w telewizji. Było późno. Razem z siostrą podkradłyśmy się, żeby zobaczyć, co ogląda. To był jakby film dokumentalny, choć można by go śmiało pomylić z horrorem. Spojrzałam na ekran akurat w momencie, gdy były na nim przerażone twarze dwóch nastolatek. Po chwili pojawiło się zbliżenie na mocno zniekształconą twarz chłopaka, chyba nawiedzonego przez szatana. Świecił oczami i wydawał z siebie jakieś dźwięki – bodajże niskie, jednostajne porykiwanie. Gdy się lekko przebudziłam ze snu wydawało mi się, że wciąż go słyszę. I wtedy, całkiem już przebudzona, usłyszałam głośne, ochrypłe ryknięcie, a potem cisza… W wąskiej i ciasnej katalońskiej uliczce niesie się każdy, nawet niewielki dźwięk. Mnie się wydawało, że to było tuż pod naszymi oknami, choć nie słyszałam żadnych kroków. Bałam się sprawdzić, która godzina, zrażona godziną diabła. Ze strachu zaczęło mi się robić gorąco, w głowie przesuwały się różne przerażające obrazy, a to okropne ryczenie huczało mi w uszach. Nie mogłam zmrużyć oka, ani uspokoić myśli. Leżałam prawie bez ruchu. Dosłownie koszmar.
Nie spałam już do naszej pobudki na samolot. Teraz już chyba wiem skąd wynikł ten sen. Moja podświadomość próbowała mnie ostrzec i nie pozwoliła mi spać, albo może bardziej przygotowywała mnie nerwowo do tego, co miało nadejść. Zgubienie drogi, spóźnienie się na odprawę, start w ulewnym deszczu, już nie mówiąc o tym, że boję się latać – to było dla mnie za dużo jak na jedną noc!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz